Stawanie na drodze nacierającym Żelaznym Kłom to doświadczenie przerażające, wymagające niebywałego męstwa, a w ostatecznym rozrachunku również przejaw tragicznej w skutkach głupoty. Tworzący mur ludzkich ciał, stali i wybuchowych ładunków pikinierzy tej elitarnej formacji ucieleśniają khadoriańskie tradycje wojenne i pojęcie honoru wojownika.
Chociaż Żelazne Kły są formacją piechoty, stanowią zarazem dziedzictwo jeździeckich tradycji starożytnego państwa Khardów. Dwa tysiące lat temu zakuci w stal jeźdźcy Imperium Khardzkiego często ścierali się z północnymi barbarzyńcami dzierżącymi jedynie długie włócznie i doświadczenia wyniesione z tych bojów szybko dowiodły faktu, iż zwarta formacja pikinierów potrafi rzucić wyzwanie nawet pancernej jeździe. Nie uszło to uwadze khardzkich książąt i po krótkim czasie oddziały pikinierów pojawiły się również po stronie Khardów, wspierając własną jazdę i zwalczając nieprzyjacielską.
Historia Żelaznych Kłów
Klasyczni pikinierzy służyli w armiach władców północy w czasach Wojen Władców Koni, we wczesnym okresie Okupacji Orgothów, podczas Rebelii i po podpisaniu traktatów Rady Dziesięciu, jednakże w ostatnim wzmiankowanym okresie ich znaczenie na polu bitwy zaczęło drastycznie maleć. Pojawienie się gigantycznych Kolosali, później zaś ich następców parobotów, wymagało zdecydowanej zmiany taktyki walk piechoty. Opierając się na doświadczeniach wyniesionych z Wojen Kolosali i Wojen Granicznych, wysocy oficerowie Sztabu Generalnego zaczęli szukać sposobu unowocześnienia formacji piechoty przy jednoczesnym zachowaniu wielowiekowych chlubnych tradycji. W przeciągu 150 lat po Wojnach Kolosali Khadorianie wprowadzali w nieregularny sposób niewielkie, pozbawione strategicznego znaczenia modernizacje wyposażenia i sposobu działania oddziałów pikinierów, ale przełom nastąpił w roku 393 OR w efekcie powołania do życia KMA – Khadoriańskiego Manufaktorium Akademickiego. Jednym z pierwszych priorytetów tej instytucji stało się opracowanie broni piechoty mogącej sprostać wymogom pola walki, na którym królowały paroboty. W przeciągu pięciu lat konstruktorzy należący do KMA stworzyli wybuchową pikę, zaopatrzoną w głowicę o detonatorze naciskowym. Potencjał tego wynalazku z miejsca stał się oczywisty, ale jasne było też, że stosowanie tego orężu w praktyce przerastało możliwości zwyczajnych żołnierzy piechoty.
W roku 398 OR działający na polecenie króla Ioanna Groznaty dowódcy Sztabu Generalnego wyselekcjonowali spośród kadry oficerskiej oddziałów pikinierów najbardziej doświadczonych i obiecujących żołnierzy, przenosząc ich do jednostki szkoleniowej mającej trenować pikinierów znacznie odporniejszych na psychologiczną traumę nowoczesnego pola bitwy. Brutalny reżim programu szkoleniowego sprawiał, że z każdej grupy rekrutów odpadało siedemdziesiąt procent mających już bitewne doświadczenie kandydatów, ale zarazem gwarantował wyjątkowo skuteczną selekcję.
Powoławszy do służby pierwszą pełną kompanię Żelaznych Kłów, Sztab Generalny wysłał tę jednostkę na południowy wschód kraju z misją wsparcia khadoriańskich fortów granicznych przy Llaelu. Fortyfikacje te często bywały celem wypadów llaelyjskich wojsk wspieranych przez cygnarskie paroboty, a obsadzający je żołnierze Zimowej Gwardii nie posiadali dostępu do arsenału mogącego zwalczać skutecznie mechaniczne konstrukty wroga.
Już kilka pierwszych pogranicznych starć dowiodło, że Llaelanie i ich południowi sojusznicy zostali całkowicie zaskoczeni pojawieniem się ciężkiej piechoty zdolnej niszczyć bez większego trudu paroboty. Atakując w zwartym szyku, pod osłoną uzbrojonych w garłacze lub dalekosiężne samopały gwardzistów, pikinierzy Żelaznych Kłów uderzali po wielokroć w krótkich odstępach czasu w pancerze wybranych przez siebie machin, bądź to unieruchamiając je w miejscu bądź wręcz obalając i czyniąc ociężałe konstrukty praktycznie bezbronnymi.
Kiedy w roku 464 OR Khador najechał na Ord, oddziały Żelaznych Kłów stanowiły już integralną część armii północnego państwa, ale ostatecznie wyparły one inne rodzaje uzbrojonej w piki piechoty w roku 510 OR, tuż przed wybuchem Pierwszej Wojny o Ciernistą Puszczę – wówczas to formacja ta stała się jedynym walczącym bronią białą rodzajem piechoty we współczesnej armii khadoriańskiej.
Mimo rosnącej liczebności Żelaznych Kłów, oryginalne założenia ich programu szkoleniowego pozostały praktycznie niezmienione aż do czasów obecnych, dzięki surowemu reżimowi tworząc nie tylko doskonałych pod każdym względem żołnierzy, ale i zawiązując pomiędzy nimi więź specyficznego poczucia braterstwa wykraczającego dalece poza pole bitwy. Owa więź jest zarazem powodem, dla którego Żelazne Kły unikają poza walką kontaktów z innymi khadoriańskimi żołnierzami. Pikinierzy posiadają odrębne budynki koszarowe i place ćwiczebne, a chociaż nie jest to wymagane przez kodeks obowiązujący w formacji, są też zauważalnie uduchowieni, surowo przestrzegając reguł wiary morrowiańskiej i menickiej (w zależności od swego wyznania). Ich sposób bycia, poczucie braterstwa broni z towarzyszami, duma i patriotyzm sprawiły, że już wieki temu żołnierze ci stali się synonimem wojskowej elity Khadoru.
Żelazne Kły specjalizują się w niszczeniu parobotów i innych ciężko opancerzonych celów, ale działając w zwartej formacji stanowią też śmiertelne zagrożenie dla lekkiej piechoty. Jednostki tej formacji rozlokowane są w całym Khadorze, a co najmniej cztery zbrojownie w Korsku produkują tylko i wyłącznie ich wybuchowe piki i ciężkie pancerze. Tworzą korpus zdyscyplinowanych i doskonale wyekwipowanych wojowników gotowych bez wahania oddać życie za swą ojczyznę.
Żelazne Kły przyjmują w swe szeregi wyłącznie doświadczonych żołnierzy, w podobnym wieku i o zbliżonym doświadczeniu frontowym. Od pierwszych dni wzmożonego treningu w obozie pod Volningradem, pikinierzy przechodzą niebywale rygorystyczne ćwiczenia wiążące się z walką w zwartej formacji za pomocą pik wyposażonych w ładunki wybuchowe. Braterskie więzi, na których zacieśnianie kładzie się w trakcie szkolenia ogromny nacisk sprawiają, że wielu podlegających demobilizacji pikinierów często zgłasza się dobrowolnie do kolejnej tury poboru. Członkowie tej formacji wiedzą doskonale, że człowiek stojący za ich plecami będzie często ostatnią deską ratunku, kiedy oni sami zużyją swój ostatni ładunek.
Pikinierzy nie mają wysokich oczekiwań w kwestii zakwaterowania czy wyżywienia. Ich dobytek ogranicza się do garstki bliskich sercu pamiątek: drobnej biżuterii i innych rodzinnych suwenirów. Wielu zbiera pamiątki po pokonanych wrogach: nity pancerzy parobotów lub oficerskie pagony, lecz zawsze noszą je dobrze schowane pod tarczami kładąc ogromny nacisk na jednolitość umundurowania.
Żelazne Kły walczą za pomocą piki o długości dziesięciu stóp, okutą na obu końcach hartowanym żelazem. Niektóre jednostki nasączają skórzane rękawice żywicą lub nakładają na piki skórzane pokrycie, by polepszyć stabilność chwytu. Sama pika waży dwadzieścia funtów, do tego dochodzi jeszcze ważąca dwa funty wybuchowa głowica, jedna z czterech znajdujących się w standardowym wyposażeniu każdego pikiniera. Dolny koniec piki zakończony jest żelaznym bolcem mogącym służyć za broń lub ułatwiającym umocowanie piki w ziemi podczas odpierania nieprzyjacielskiej szarży. Górna część piki kończy się uchwytem z mechanizmem sprężynowym, w którym pikinier montuje głowicę za pomocą przekręcenia jej wokół osi – co może być sporym wyzwaniem w obliczu nadbiegającego parobota.
Mechanizm sprężynowy przyciska do podstawy głowicy szpikulec zdolny rozedrzeć tylną część ładunku doprowadzając do zapłonu mieszanki prochowej w chwili, kiedy głowica uderzy z odpowiednim impetem w cel. Następująca w efekcie eksplozji fala uderzeniowa wystarcza, by wytrącić z równowagi nawet najcięższego parobota.
Oprócz czterech głowic bojowych pikinierzy noszą też piątą, wypełnioną piaskiem lub kawałkami metalu, pełniącą rolę ładunku ćwiczebnego lub zakładanego na pikę podczas inspekcji oddziału.
Żelazne Kły dysponują tarczami i zbrojami zdolnymi przyjąć na siebie ogromne obciążenia. Płyty pancerza przymocowane do grubej kolczugi uzupełnione są o masywne naramienniki ograniczające co prawda mobilność, ale w zamian chroniące głowy żołnierzy przed ukośnymi ciosami zadawanymi często przez górujące nad ludźmi paroboty. Podkute żelazem buty nie tylko chronią stopy Kłów, ale i amortyzują odrzut piki w chwili eksplozji. Ciężkie rękawice i metalowe tarcze zapewniają dodatkową ochronę, tworząc w komplecie z resztą zbroi pancerz, który pozbawionemu szkolenia żołnierzowi wydawać się musi wyjątkowo nieporęczny i ograniczający ruchy – lecz prawda jest taka, że wytrenowany Żelazny Kieł potrafi w biegu dotrzymać kroku wojownikowi noszącemu lżejszą konwencjonalną zbroję.
Tarcza pikinierów jest grubsza o dwa cale od pozostałych wojskowych modeli. Grubsza w górnej części z myślą o zabezpieczeniu przed ciosami parobotów, bez trudu stawia czoła pistoletowym kulom i ciosom mieczy. Po obu bokach tarcza posiada starannie wyprofilowane wcięcia umożliwiające przyłożenie i oparcie piki w ramach przyjęcia zwartego szyku, przekształcając pierwszy szereg jednostki w lity metalowy mur najeżony wybuchowymi głowicami, stosowany nader często w natarciu na wyposażone powszechnie w broń palną wojska Cygnaru.
Uhlani Żelaznych Kłów
W starym dialekcie Khardicu słowo uhlan opisuje ciężkozbrojnego jeźdźca dosiadającego równie opancerzonego rumaka. W czasach Wojen Władców Koni ci właśnie jeźdźcy tworzyli trzon ciężkiej jazdy Imperium Khardzkiego oraz Starej Umbrii. Odrodzenie ciężkiej jazdy po całych wiekach dominacji piechoty wiąże się z klęską, jaką Khador poniósł w trakcie Pierwszej Wojny o Ciernistą Puszczę w roku 511 OR. Pikinierzy Żelaznych Kłów wzięli udział w kampanii w znaczących liczebnie siłach, ale na przeszkodzie stanął im wyjątkowo nieprzyjazny teren, gęsto zalesiony i utrudniający tym samym walkę w zwartym szyku w blokach piechoty. Chociaż sama porażka nie była spowodowana brakiem efektywności Żelaznych Kłów, a raczej niekwestionowaną w późniejszych latach lekkomyślnością króla Vygora, Sztab Generalny wyciągnął z niej wiele lekcji – jedną z nich była koncepcja wsparcia ciężkiej piechoty równie elitarną jazdą. Punktem wyjścia dla tej koncepcji okazało się przekonanie, że rygorystyczny program szkoleniowy Kłów może stanowić podstawę dla procesu tworzenia równie zdyscyplinowanej i doskonale wyszkolonej jazdy.
Tak narodził się równorzędny wobec treningu pikinierów program szkolenia uhlanów, elitarnej ciężkozbrojnej jazdy czerpiącej wiele wzorców od swych spieszonych protoplastów. Przez wzgląd na zwiększony dzięki mięśniom wierzchowca udźwig, uhlani noszą cięższe od pikinierów zbroje, a ich wybuchowe lance mimo mniejszych głowic posiadają równie efektywną siłę rażenia, ponieważ uderzają w cel z impetem tony okrytych grubym metalem ciał człowieka i konia, często wnikając bardzo głęboko w ofiarę przed detonacją ładunku.
Współdziałając razem w wielokrotnie ćwiczony sposób, piesi pikinierzy i ich konni towarzysze tworzą niebywale skuteczny tandem zdolny złamać, a następne zmiażdżyć każdego bez mała nieprzyjaciela, zarówno w ataku jak i obronie – nic zatem dziwnego, że ich ciemnoczerwone pancerze budzą trwogę i chęć odwrotu w sercach wielu wrogów.
Zlekceważyć ich można tylko jeden raz…
Wykorzystane w tekście materiały pochodzą z podręczników do gier Warmachine i Hordes, a także z magazynów No Quarter #1 i #40. Wszystkie prawa autorskie zastrzeżone przez Privateer Press.
Jak zwykle świetny tekst. Wczułem się. Mógłbym zagrać takim pancerniakiem.
Czad, ja bym takim Uhlanem zagrał. Ciekawa jednostka, bardzo mocno osadzona w Iron Kingdoms. Ludzka odpowiedź na paroboty. Czyli te piki są wielokrotnego uzytku tak? Zmienia się ładunki?
Tak, każdy pikinier nosi przy sobie cztery głowice. Po zużyciu jednej na pikę nasadza się następną. Dziesięcioosobowa drużyna dysponująca czterdziestką takich głowic to naprawdę spore wyzwanie nawet dla ciężkiego parobota!
Ładunki są wymienne. Lance mają specjalny mechanizm, który pozwala je "wciągnąć" z rękojeści na jej czubek.
Żelazne Kły budzą respekt! Świetny artykuł. Może teraz dla przeciwwagi coś o Stormblades?
O tej wciągarce w lancach nie wiedziałem, a to sprytny wynalazek, o którym warto wspomnieć. Postaram się uzupełnić w wolnej chwili materiał o tę właśnie wzmiankę! Dzięki za podpowiedź!
Jakoś nie mogę sobie tego wyobrazić, że ładunek robi duże spustoszenie w pancerzu (czy raczej we wnętrznościach) parobota, a lanca jest nieuszkodzona i wystarczy umieścić na (nienaruszonym!) czubku nowy ładunek, by była gotowa do ponownego użycia. Czy to coś na zasadzie kierunkowej miny claymore?
To dopiero fantastyka, 🙂 super – ładunek kierunkowy, tworzący falę uderzeniową tylko do przodu. Czysta magia!
Ta broń działa jak granat na kiju. Używając go można zabić cel oraz jednocześnie siebie.
Fala uderzeniowa, o ile nie zabije pikiniera, wyrywa z korzeniami pikę z ziemi wraz z barkami trzymającego przy okazji zamieniając samą pikę w rój odłamków… I na dokładkę te amortyzujące wybuch buty…
A pomyśleć, że obok siebie może stać kilku takich samobójców :D. Najgłupsza jednostka ever!
Przywołany claymor ma minimalny zakres uszkodzenia wszystkiego dookoła, pomimo pewnego kierunkowania uderzenia. Tu szczegóły: [url]http://www.fas.org/man/dod-101/sys/land/m18-claymore.htm[/url]. Obszar [i]ostrzału[/i] dookoła to 16m!
Broń p-panc (kumulacyjna), mimo oddawani głównej części energii przed siebie, w celu przebijania pancerzy także ma duży rozprysk na boki. Wiec stanie obok niej jest kretynizmem.
Kolejna sprawa [i] tarcza pikinierów jest grubsza o dwa cale od pozostałych wojskowych model [/i]. Z opisu wynika, że to jakiś typ pawęża, inaczej nie da się oprzeć o ziemie i dodatkowo wykorzystać jako podpórka. Czyli min 1.25 wysokości, od ok. 50 cm szerokości. Pawęż średniowieczna (znalazłem na szybko tyko krzyżacką) waży od ok.6-8 kg i jest w dużej mierze skórzana. Jeśli jednak opisana w arcie jednostka używa grubszej o dwa cale (5 cm!) i do tego drewniano-metalowej to waga tego sprzętu może dochodzić może do 50 kg.
Powiem szczerze, że art klimat ma, ale ocieka bitewniakiem i niemal wymusza typową napier… na sesji jeśli pojawi się taki BG czy NPC. Poza tym broń tej jednostki i pancerz to najczystszej wody bzdura.
Poczytaj sobie Drapieżną Ekstazę czy Pazur w Mroku – przecież też IK, ale do bitewniaka im daleko. To jak będzie wyglądac obraz Żelaznych Kłów zależy tylko od MG.
Pomijając wszystko to w sumie każdy fantasy jest tylko wymysłem i można to wrzucić do jednego wora nazywając bzdurami itp. ale nie chodzi o to, tylko o zabawę i klimat, a tego Żelaznym Kłom nie brakuje.
Tu zasadniczo trzeba zadać pytanie – jak daleko ktoś zamierza doszukiwać się realizmu w fantasy? 😉
Już sama magia to bzdura, a przecież używamy jej w 90% systemów! Przymrużanie oka musi być podstawową umiejką każdego gracza. Mnie to nie przeszkadza.